Ledwo rozpoczęliśmy nowy rok, a już na ekrany telewizorów trafiła pierwsza gorąca i długo wyczekiwana premiera. Mowa tu oczywiście o Tabu, nowym serialu Stevena Knighta, twórcy m.in Peaky Blinders i samego Ridleya Scotta z rewelacyjnym Tomem Hardym w roli głównej.
Akcja Tabu osadzona jest na początku dziewiętnastego wieku. Głównym bohaterem jest James Delaney, który po dziesięcioletnim pobycie na Czarnym Lądzie powraca do Londynu na pogrzeb własnego ojca. Tym samym wywołuje wielkie poruszenie, gdyż przez większość ludzi, w tym przez własną siostrę, uznany został za zmarłego. Okazuje się jednak, że ma się całkiem dobrze, dorobił się fortuny, a teraz zostaje jedynym dziedzicem swojego ojca. W spadku dostaje upadły interes i wydawałoby się bezwartościowy kawałek ziemi. Z czasem okazuje się, że wyspą tą interesuje się Kompania Wschodnioindyjska. James Delaney postanawia jednak zachować ją dla siebie, wpadając tym samym w sam środek rozgrywki po między Stanami Zjednoczonymi a Wielką Brytanią.
Tyle możemy dowiedzieć się z pierwszego odcinka. Poza tym twórcy serwują nam sporo tajemnic i niedopowiedzeń. Bohaterowie żyją przeszłością, która warunkuje teraźniejszość. Okazuje się, że cała rodzina Delaneych do zwyczajnych nie należy. W pierwszym odcinku twórcy ujawniają tylko rąbek tajemnicy, nadając pikanterii i podsycając apetyty widzów na kolejne odcinki. W to wszystko wmieszanych zostaje wiele scen z pogranicza jawy i snu, delikatnie sugerując, że w kolejnych odcinkach bohaterowie będą mieli do czynienia z czarną magią lub szeroko pojętą mistyką, nadając tej produkcji mrocznego i tajemniczego klimatu.
Ten nietypowy i przerażający klimat pogłębiają rewelacyjne zdjęcia. Dziewiętnastowieczny Londyn jest ukazany w bardzo realistyczny, mroczny sposób. Całość okraszają dziwne wstawki z przeszłości bohatera, które dodatkowo wprowadzają sporo niepokoju. Klimat uzupełnia ścieżką dźwiękowa, być może nie wyróżniającą się niczym szczególnym, ale rewelacyjnie komponującą się z tym co widzimy na ekranie i pogłębiająca panujący mrok i melancholię.
Za sukces pierwszego odcinak odpowiadają także ciekawi bohaterowie. Postaci są dobrze skrojone i każda ma swój wkład w fabułę. Śmiało można jednak powiedzieć, że pierwszy epizod jest tak naprawdę teatrem jednego aktora. Mowa tu oczywiście o Hardym, który potrafi skupić na swoim bohaterze całą uwagę widza. Pozostali grają przede wszystkim pod niego, ich bohaterowie są tak rozpisani, aby w scenach konfrontacji jak mocniej uwypuklić postać Jamesa. No cóż, miejmy nadzieje, że z czasem będą oni grali na swoją korzyść. Myślę tu także o przywódcy Kompani Wschodnioindyjskiej, w którego wciela się genialny Jonathan Pryce, a który wyrasta na głównego antagonistę.
Pierwszy odcinek Tabu prezentuje się rewelacyjnie. Produkcja zachwyca intrygującą historią, mnóstwem tajemnic, mrocznym klimatem i niejednoznacznymi bohaterami. Widz dostaje wszystko to, co powinno znaleźć się w dobrym serialu. Miejmy tylko nadzieję, że pierwszy odcinek jest zaledwie przedsmakiem tego, co dostaniemy w ciągu całego sezonu. Jeżeli uda się utrzymać poziom z pierwszego odcinka, to Tabu już teraz będzie pretendowało do miana najlepszego serialu roku. Polecam.
--Tomasz Drabik
Taboo
Twórcy: Steven Knight
Reżyser: Anders Engström, Kristoffer Nyholm
Scenariusz: Steven Knight, Tom Hardy, Chips Hardy
Obsada: Tom Hardy, Jonathan Pryce, Oona Chaplin i inni
Muzyka: Max Richter
Zdjęcia: Mark Patten
Gatunek: Dramat kostiumowy
Data produkcji: 2017
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NOWYCH SERIALI? POLUB TĘ STRONĘ:
Omnomnom, zapowiada się bardzo smakowicie :)
OdpowiedzFaktycznie.
Pierwszy odcinek rozwalił system. Genialny. Już nie mogę doczekać się kolejnych.
OdpowiedzMa coś w sobie, że ciężko się oderwać od ekranu.
Koniecznie! Już mnie trzęsie na samą myśl o tym serialu i panu Hardym. Zapowiada się mroczna uczta.
OdpowiedzPierwszy odcinek był popisem Toma. Już nie mogę doczekać się kolejnych odcinków.
OdpowiedzSuper serial, jest już 8 odcinek https://tvseriesmovies.pl/a86a6f87
Odpowiedz