W naszym kolejnym podsumowaniu tradycyjnie przedstawiamy największe filmowe rozczarowania roku. Nie chodzi o filmy najgorsze, lecz o głośne produkcje, co do których można było mieć spore nadzieje, a ostatecznie zostały one zaprzepaszczone. A jakie filmy Was w tym roku szczególnie rozczarowały?
Dziewczyna z portretu
Jesteśmy świadomi, że Tom Hooper jest po prostu zręcznym rzemieślnikiem, potrafiącym skroić kino w sam raz pod gusta Akademii, wiedzieliśmy też od początku jaki jest temat tego filmu, ale po zdobywcy Oscara spodziewaliśmy się choć odrobiny artystycznej finezji, pewnej subtelności. Tymczasem Hooper korzysta z palety pretensjonalnych chwytów, by sztucznie udramatyzować obraz i przekonać widzów do racji bohatera. Braki zamaskowane są piękną realizacją, malarskimi kadrami i naprawdę rzetelnym aktorstwem, ale to za mało, by przymknąć oko na fakt, jak płytki jest to film.
Brooklyn
Nominacja do Oscara zdecydowanie na wyrost. Miało być mądre, poruszające kino uzupełnione o wyraziste tło społeczne, wyszedł typowy romans rozpisany wokół niezdecydowanej bohaterki, szukającej swojego miejsca. Wybór pomiędzy dwoma mężczyznami okazuje się być także wyborem pomiędzy dwoma kulturami i stylami życia. Sama jednak nie do końca jest w stanie podjąć decyzję. To bardzo przeciętne kino, pozbawione charakteru, tak jak jego bohaterka.
Hardcore Henry
To miał być przełom. Ilya Naishuller nakręcił kinowy eksperyment - nafaszerowany akcją film widziany z oczu głównego bohatera. Coś jak gra komputerowa w realnym świecie. Twórca zachęcił do projektu ciekawych aktorów, m.in. Sharlto Copleya, ale niestety wyszedł z tego gniot, który ledwo da się obejrzeć. Całość razi amatorką. Film można docenić tylko za próbę ugryzienia nowego sposobu realizacji.
Batman v Superman
Miało być wielkie epickie dzieło, które uczyni z DC głównego rozgrywającego w świecie kinowych superbohaterów. W efekcie dostaliśmy naładowany efektami komputerowymi film ukierunkowany na totalną rozwałkę. Widz dostaje tak naprawdę dwie i pół godziny efektownej zawieruchy, z całkowicie popsutym efekciarskim finałem. Film Snydera z wielomilionowym budżetem niestety mimo swoich pewnych pozytywnych elementów jest filmem nieudanym. To chyba największe rozczarowanie mijającego roku.
Inferno
Ani Kod Da Vinci, ani Anioły i Demony nie były filmami z najwyższej półki, ale mieściły się gdzieś w zakresie pojęcia przyzwoitej, niezobowiązującej rozrywki. Miłośnicy teorii spiskowych z lekkim przymrużeniem oka mogli się na poprzednich filmach Howarda bawić się całkiem nieźle. Inferno na tym tle wypada znacznie słabiej. Czuć zmęczenie materiału, brak zaangażowania. Ten film po prostu musiał powstać, ale nikt: ani reżyser, ani aktorzy (pomijam już beznadziejny scenariusz i dialogi rodem z Wikipedii), nie postarali się, by tchnąć w produkcję choćby odrobinę energii.
Ten film miał bardzo duży potencjał. Znakomitych aktorów na planie (Tom Hiddleston, Jeremy Irons) i odwołanie do kultowej powieści Wieżowiec Ballarda. Niestety reżyser zaprzepaścił ten potencjał w natłoku treści, taniej symboliki oraz aluzji. Wheatley mówi tutaj zbyt wieloma językami, by całość mogła trzymać się kupy. Ambitne, ale nieudane kino.
Nienawistna ósemka
Spodziewamy się sprzeciwu wobec umieszczania w takim rankingu filmu Quentina Tarantino, ale nasze oczekiwania Nienawistna ósemka zawiodła okrutnie. Tarantino zdaje się być tak bardzo pewien swoich umiejętności, że rozciąga film do trzech godzin, aby móc się nimi pochwalić. Scenariusz trącający sztucznością, film zdecydowanie przegadany (trudno uwierzyć, że Tarantino, mistrz dialogów, może nakręcić przegadany film, ale może - patrz Death Proof). Na dodatek słynna absurdalna scena z Samuelem L. Jacksonem, czyli zdecydowane "przegięcie pały".
Kolejny film z universum DC i kolejne rozczarowanie. Niestety po porażce BvS i ostrej akcji marketingowej (trailery były wielce obiecujące) wielu widzów liczyło jednak na sukces Suicide Squad. Ostatecznie otrzymaliśmy film ewidentnie przerabiany (o czym zresztą mówił sam reżyser), chaotyczny, pozbawiony pazura, o który ci bohaterowie aż się prosili. Twórcy jak zwykle zaserwowali widzom efekciarską sieczkę z ogromną ilością człekokształtnych monstrów, których bohaterowie mogą unicestwiać setkami i nic z tego nie wynika. Wiemy, że postać Jokera spotkała się ze strasznym hejtem, ale nam się podobał. Plus oczywiście Harley Queen. To jedyne zalety tej produkcji.
X-men: Apocalypse
Jest to najsłabsza odsłona nowej trylogii. Twórcy, zamiast skupić się na historii, postawili na rozmach. Niestety element ten nie wpłynął pozytywnie na jakość filmu. Być może wizualnie jest on dopracowany, jednak w dzisiejszych czasach to już nie wystarcza. Ogrom patosu, kiepskie wyważenie między powagą o humorem, słabiutkie aktorstwo. Wielki zawód.
ZOBACZ TAKŻE:
CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH ZESTAWIEŃ?
KLIKNIJ LUBIĘ TO!
Mnie rozczarował Warcraft, choć tak naprawdę wielkich nadziei z nim nie wiązałem. Zawiedziony jestem także najnowszym Star Trekiem, bo szczerze przyznam, że liczyłem na coś lepszego. A tu jeszcze ten wątek gejowski. Masakra.
OdpowiedzHardkore Henry to taki gniot, że sie nie da oglądać
OdpowiedzNo, z tym Tarantino polecieliście
Odpowiedz