Niemal każdego człowieka można raz bezkarnie zrobić w chu.a
Ta historia wydaje się wręcz nieprawdopodobna i trudno byłoby w nią uwierzyć, gdyby nie fakt, że wydarzyła się naprawdę. Losy dwudziestokilkuletnich "kolesi", całymi dniami jarających trawę, którzy wygrali kontrakt o wartości 300 milionów dolarów na dostawę broni dla amerykańskich żołnierzy w Afganistanie, to niemal gotowy pomysł na scenariusz filmowy (który zresztą zdążył już powstać i wejdzie na ekrany polskich kin jeszcze w sierpniu). Efrai m Diveroli i David Packouz regularnie przeprowadzali wielomilionowe transakcje, posiadali bowiem niezwykłe umiejętności, których często brakowało nawet specjalistom w fachu. Ale ich brak doświadczenia, niepohamowana chciwość, wielka polityka, o której mieli niewielkie pojęcie, i rzesza nienawidzących ich handlarzy bronią - zgotowały im spektakularną porażkę.
Historia dwójki przyjaciół, którzy zaczęli bawić się w Nicolasa Cage'a z Pana życia i śmierci skończyła się skandalem, który ośmieszył rząd USA. Diveroli został skazany na 4 lata więzienia, Packouz dostał wyrok w zawieszeniu. "New York Times" przygotował sensacyjny artykuł z nieprawdopodobną przygodą, albańskimi gangsterami i geopolityczną intrygą w rolach głównych. Swoje trzy grosze do sprawy postanowił wtrącić także Guy Lawson, dziennikarz "Rolling Stone", który - odbywszy długie rozmowy ze "kolesiami" - odkrył nieco inną stronę całej historii. Po tym opublikował artykuł, który przyniósł mu bardzo duże zainteresowanie.
Napisana przez niego w 2015 roku książka (Rekiny wojny właśnie zawitały na naszym rynku) stanowi w pewien sposób przedłużenie tamtego artykułu, rozwinięcie pozwalające spojrzeć jeszcze bardziej szczegółowo na pewne ważne aspekty całej tej historii. Bo tylko pozornie jest to historia dwóch całkowicie niezdających sobie sprawy z niebezpieczeństwa chłopaczków, których prawdziwym celem są imprezy, dziewczyny i narkotyki, a którzy niespodziewanie stali głównymi rozgrywającymi w amerykańskim handlu bronią, wplątując się w prawdziwe piekło. Tak, sugerując się zwiastunami, zdaje się będzie wyglądał film Toda Phillipsa, który niebawem będzie miał swoją premierę. Wygląda na to, że główny nacisk będzie tam położony na kwestie imprez i akcji, wszystko zaś będzie tonąć w oparach absurdalnego humoru.
Prawda była jednak taka, że przede wszystkim Diveroli był już ważnym graczem w tym biznesie od dawna. Od lat całymi dniami przesiadywał przed stroną FedBizOpps codziennie oferującą dziesiątki przetargów na przeróżne dostawy rządowe. W momencie wygrania kluczowego dla tej historii przetargu, chłopak miał już na koncie kilka milionów dolarów, masę kontaktów i olbrzymią ambicję połączoną z nieposkromioną chciwością. Pieniądze, nie imprezy czy luksusy, samo zarabianie pieniędzy stało się jedynym celem jego życia.
"Niemal każdego człowieka można raz bezkarnie zrobić w chuja", mawiał Diveroli, który chciał być prawdziwym handlarzem broni, chciał być lepszy niż wszyscy inni, chciał być prawdziwym bossem. Miał także wiele innych ciekawych powiedzonek, często zerżniętych z Pana życia i śmierci, którego oglądał wielokrotnie. Diveroli to niezwykła postać, w której mieszają się takie cechy, jak młody wiek i olbrzymie doświadczenie, charyzma, chciwość, nienawiść i pragnienie władzy. Przyjaciele go nienawidzili, a jednak nie potrafili uwolnić się od jego uroku, gdy opowiadał o pieniądzach, wszyscy niemal widzieli je przed oczyma.
"Niemal każdego człowieka można raz bezkarnie zrobić w chuja", mawiał Diveroli, który chciał być prawdziwym handlarzem broni, chciał być lepszy niż wszyscy inni, chciał być prawdziwym bossem. Miał także wiele innych ciekawych powiedzonek, często zerżniętych z Pana życia i śmierci, którego oglądał wielokrotnie. Diveroli to niezwykła postać, w której mieszają się takie cechy, jak młody wiek i olbrzymie doświadczenie, charyzma, chciwość, nienawiść i pragnienie władzy. Przyjaciele go nienawidzili, a jednak nie potrafili uwolnić się od jego uroku, gdy opowiadał o pieniądzach, wszyscy niemal widzieli je przed oczyma.
Na tę historię składa się także masa niesamowitych zbiegów okoliczności, wiążących się ze światową polityką, zakulisowymi rozgrywkami, o których ci chłopcy nie mogli mieć najmniejszego pojęcia. Bo czy mogli wiedzieć, że Rosjanie, którzy oczekiwali otrzymać wspomniany kontrakt na dostawę broni dla Amerykanów, po tym, jak zostali odsunięci od sprawy, postanowią się mścić, na przykład przetrzymując na lotnisku w Kirgistanie samolot z bronią, podczas gdy każdy dzień opóźnienia przynosił firmie Diveroliego stratę? Czy mogli wiedzieć, że szwajcarski pośrednik, stary wyjadacz, nie wspomni im że oferowana im amunicja z Albanii będzie tak naprawę chińska, o czym dowiedzieli się już po zakupie? (a wówczas istniało embargo zabraniające nabywania broni od chińskich przedsiębiorstw). Czy sam Diveroli mógł wiedzieć, że już od dłuższego czasu znajduje się na czarnej rządowej liście?
Zbiegów okoliczności było jeszcze więcej. Ot, chociażby fakt, że w czasie walki o kontrakt firma Diverolego w rządowym systemie posiadała status nieodpowiedni dla wygranej przetargu, podczas gdy jakiś urzędnik, niewiele sobie z tego robiąc, zmienił ten status. W taki sposób jedna decyzja nieodpowiedzialnego urzędnika może doprowadzić w skrajnej sytuacji być może nawet do śmierci ludzi tysiące kilometrów od miejsca jego zamieszkania.
Lawson dosłownie obnaża sposób działania amerykańskiego rządu, który niekiedy wbrew logice, podążał za bzdurnym prawem. Jak pisał - Pentagon szukał sposób na zdobycie amunicji na jak najbardziej korzystnych warunkach, firma Diveroliego była do tego idealna. Jednocześnie jednostka Pentagonu, wedle litery a nie ducha prawa, zrobiła wszystko, by ten kontrakt zniszczyć. Tym samym na polu walki w Afganistanie powstały niedobory amunicji. Są tu więc olbrzymie przekręty, walka mocarstw, wielkie pieniądze i jeszcze większa ignorancja rządu, który niekiedy wolał przymykać oczy, by ktoś inny zamiast nich brudził sobie ręce.
W pewnym sensie więc Efraim i David nie byli przypadkowymi zwycięzcami kontraktu, którzy nigdy nie powinni byli go dostać, bo dosłownie wszystko działało przeciw nim. Byli jedynie narzędziem wykorzystanym przez siły, z których istnienia mogli nawet nie zdawać sobie sprawy. Byli kozłami ofiarnymi, zupełnie nieświadomymi zagrożenia, spędzając większość czasu przed komputerem w luksusowej willi, wykonując telefony i przypalając fajkę. Świetny jest fragment, gdy pewny siebie Diveroli wyrusza do Albanii "ochrzanić" członków tamtejszej firmy handlującej bronią i zmusić ich do obniżenia cen. Na miejscu zapada się w sobie, zdając sobie sprawę, że ma przed sobą członków prawdziwej mafii, którzy bez mrugnięcia okiem mogliby go pozbawić życia.
Zbiegów okoliczności było jeszcze więcej. Ot, chociażby fakt, że w czasie walki o kontrakt firma Diverolego w rządowym systemie posiadała status nieodpowiedni dla wygranej przetargu, podczas gdy jakiś urzędnik, niewiele sobie z tego robiąc, zmienił ten status. W taki sposób jedna decyzja nieodpowiedzialnego urzędnika może doprowadzić w skrajnej sytuacji być może nawet do śmierci ludzi tysiące kilometrów od miejsca jego zamieszkania.
Lawson dosłownie obnaża sposób działania amerykańskiego rządu, który niekiedy wbrew logice, podążał za bzdurnym prawem. Jak pisał - Pentagon szukał sposób na zdobycie amunicji na jak najbardziej korzystnych warunkach, firma Diveroliego była do tego idealna. Jednocześnie jednostka Pentagonu, wedle litery a nie ducha prawa, zrobiła wszystko, by ten kontrakt zniszczyć. Tym samym na polu walki w Afganistanie powstały niedobory amunicji. Są tu więc olbrzymie przekręty, walka mocarstw, wielkie pieniądze i jeszcze większa ignorancja rządu, który niekiedy wolał przymykać oczy, by ktoś inny zamiast nich brudził sobie ręce.
W pewnym sensie więc Efraim i David nie byli przypadkowymi zwycięzcami kontraktu, którzy nigdy nie powinni byli go dostać, bo dosłownie wszystko działało przeciw nim. Byli jedynie narzędziem wykorzystanym przez siły, z których istnienia mogli nawet nie zdawać sobie sprawy. Byli kozłami ofiarnymi, zupełnie nieświadomymi zagrożenia, spędzając większość czasu przed komputerem w luksusowej willi, wykonując telefony i przypalając fajkę. Świetny jest fragment, gdy pewny siebie Diveroli wyrusza do Albanii "ochrzanić" członków tamtejszej firmy handlującej bronią i zmusić ich do obniżenia cen. Na miejscu zapada się w sobie, zdając sobie sprawę, że ma przed sobą członków prawdziwej mafii, którzy bez mrugnięcia okiem mogliby go pozbawić życia.
Rekiny wojny to szalenie interesująca opowieść. Choć nie wątpię, że Lawson nieco ją podkoloryzował, to wielkie brawa dla niego za zachowanie realizmu (którego już wiem, że zabraknie twórcom filmu). Zdecydowana większość tej historii rozegrała się w mieszkaniu, przy laptopie i telefonie. A jednak potrafi trzymać w napięciu jak niejeden thriller. Losy tej dwójki są tak zawiłe i ma na nie wpływ tak wiele czynników, że nieprawdopodobnym jest, jak dobrze sobie radzili ze wszystkimi trudnościami. Do głowy przychodziły im niezwykłe pomysły, które natychmiast wprowadzali w życie, jak pomysł na przepakowywanie chińskich naboi gdzieś w dalekiej Albanii w nowe opakowania, by armia w Afganistanie nie zdała sobie sprawy z ich chińskiego pochodzenia. Tę historię naprawdę trzeba przeczytać, jest niesamowita!
-- Damian Drabik
Rekiny wojny
Autor: Guy Lawson
Gatunek: Literatura Współczesna, Reportaż
Wydawnictwo: Znak
Data wydania: 3 sierpnia 2016
ZOBACZ TAKŻE RECENZJĘ FILMU
za egzemplarz recenzencki dziękujemy Wydawnictwu:
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
Brzmi zachęcająco, a jako że lubię takie klimaty to z chęcią przeczytam.
OdpowiedzDopiero co zobaczyłam tę książkę w księgarni, a tu już recenzja - szybki jesteś ;) Nie powiem, zainteresowałeś mnie. Zwłaszcza tym zestawieniem nieprzystających do siebie światów: biznesmenów bawiących się w zarabianie kasy oraz mafii i rządu, którzy prowadzą gry wewnątrz gier. Z chęcią przeczytam :)
OdpowiedzWarto sobie przeczytać, z tym, że trzeba wziąć pod uwagę, że nie jest to standardowo napisana powieść, to bardziej coś w stylu reportażu czy powieści dokumentalizowanej. W każdym razie potrafi przerazić, nie w senie dosłownym, ale jeśli weźmiemy pod uwagę jakie rzeczy wyprawiają się między światowymi mocarstwami, to można złapać się za głowę.