Nakręcony w 2013 roku film Wielkie Piękno to jeden z najgłośniejszych artystycznych filmów ostatnich lat. Siódme autorskie pełnometrażowe dzieło Paolo Sorrentino odbyło prawdziwy maraton po światowych festiwalach, zdobywając najważniejsze i najbardziej prestiżowe statuetki. Swoją premierę film miał podczas festiwalu we francuskim Cannes, gdzie niestety przegrał walkę o Złotą Palmę z kontrowersyjnym Życiem Adeli, jednak sukces produkcji miał dopiero nadejść. Ostatecznie Wielkie Piękno otrzymało aż 4 nagrody Europejskiej Akademii Filmowej, 9 włoskich nagród David di Donatello, BAFTĘ, a wreszcie Złotego Globa i Oscara.
Wielkie Piękno przedstawia wędrówkę starzejącego się pisarza Jepa Gambardella po Wiecznym Mieście. To właśnie w stolicy Włoch upłynęły najlepsze lata życia bohatera. Dojrzały pisarz, który zasłynął jedną książką napisaną w latach młodości, zabiera nas w podróż swojego życia. Gambardella odwiedza dawnych znajomych, a także zwiedza starożytne budowle. Przez te zabiegi poniekąd cofa się w czasie, by odnaleźć to, co było dla niego ważne, a mimo to mu umknęło. Chodzi tu o tytułowe "wielkie piękno", które utracił, a które zdawało mu się towarzyszyć przez całe życie. Tytuł filmu ma symboliczny wymiar bowiem odnosi się nie tylko do piękna samego w sobie, ale również do ulotności i kruchości egzystencji, jest to swojego rodzaju refleksja nad życiem i próba jego wartościowania.
Zgorzkniały starzec, który poszukuje utraconego bezpowrotnie piękna, cofa się przy tym do lat młodości - tak w skrócie można opisać ten film, jednak opis ten nie będzie do końca zgodny z prawdą. Toni Servillo, który wciela się w postać głównego bohatera, balansuje między ponurym i wyczerpanym starcem, a pełnym wigoru seniorem, który wciąż potrafi się bawić i delektować uciechami życia. Dzięki genialnej grze aktora trudno wyczuć, która twarz Jepa Gambardella jest prawdziwa.
Ta z pozoru iście sentymentalna opowieść, zawierająca w sobie niekiedy elementy kiczu, może zanudzić najbardziej zagorzałego miłośnika kina. Koneserzy i krytycy filmowi zauważają w nim jednak genialną produkcję traktującą o tym, co tak naprawdę skrywa się w ludzkiej duszy. Jest to kino na miarę Federico Felliniego. Co więcej, to właśnie temu najwybitniejszemu włoskiem reżyserowi Paolo Sorrentino miał oddać hołd, bowiem Wielkie Piękno w pewnym sensie nawiązuje do Słodkiego Życia włoskiego mistrza.
Warto wspomnieć o przecudnych zdjęciach Luca Bigazziego. Jego wspaniałe ujęcia, niekiedy rodem z baśni, zaskakują, oszałamiają i wprowadzają widza w klimat kruchości i ulotności życia. Niemalże w każdym kadrze wyczuwalny jest nostalgiczny nastój, który prowadzi głównego bohatera. To operator kamery na równi z samym bohaterem oprowadza widzów po Rzymie, oddając urok i jednocześnie nędzę tego miasta, co czyni je jeszcze bardziej fascynującym.
Motyw piękna przewija się przez cały film, ukazując jego różne oblicza i natury. Zestawione z brzydotą wydaje się być jeszcze bardziej wyraziste i przejmujące. Poza motywem piękna, odnajdziemy tu również przemijanie, nie tylko związane z urodą, ale z całym ludzkim życiem. Główny bohater, który spaceruje wzdłuż rzymskich alejek, jest zaledwie pyłkiem na tle Wiecznego Miasta. Miasta istniejącego od wieków przed narodzinami bohatera i które prawdopodobnie będzie istnieć jeszcze wieki po nim.
Ciekawym zabiegiem reżysera jest fakt, że film stanowi ogromną kombinację różnych scen, niekiedy ze sobą nie powiązanych. Reżyser umiejętnie - niczym wąż - snuje się między klatkami życia głównego bohatera, wyciągając z niego co lepsze wisienki na torcie. Jedna z tych scen szczególnie zapada w pamięci.
Gdy Jep Gambardella udaje się na widowisko performansu, widzi kobietę w białym woalu, która rozpędza się po krótkim odcinku ulicy i - uderzywszy głową w mur - upada. Kiedy się podnosi, woal pokryty jest krwią. Widząc to publiczność nagradza artystkę gromkimi brawami. Po całym zajściu Jep, który utrzymuje się z wywiadów z artystami, próbuje poznać cel sztuki kobiety. Zadaje jej szereg pytań, na które artystka nie potrafi odpowiedzieć, sama bowiem nie wie dlaczego uprawia właśnie ten rodzaj sztuki. Jej jedyną odpowiedzią jest skandal rodzinny, wokół którego kręci się jej twórczość. W tym momencie reżyser stawia pytanie przed widzem odnośnie sztuki współczesnej. Czy ma ona swój cel? Jest potrzebna? Czy zamienia się w ironię w momencie, w którym dostaje aplauz?
Refleksje związane z życiem towarzyszą widzowi przez całe 140 minut seansu. Reżyser prowadzi nas w mroczną krainę brudu, ludzkiej oziębłości i panującej powszechnie znieczulicy. Na myśl przychodzi tu szczególne wyeksponowanie towarzyskiej śmietanki i elity włoskiej, której ozdobne i wystawne życie kontrastuje z duchową pustką. W tym towarzystwie to właśnie Jep wydaje się być jednym człowiekiem, do którego dotarła beznamiętność życia. Bogactwo, sława, uroda wydają być nikłymi elementami w zestawieniu z prawdziwymi potrzebami ludzkiej duszy. Film porusza wiele wątków, stawia wiele pytań, jednak nie daje nam ostatecznie odpowiedzi, posługując się bardziej symbolami i obrazami, niż słowami wyjaśnienia. Każe nam poszukiwać, jak Jep, rozglądać się po to, by "wielkie piękno" nigdy nam nie umknęło.
W pewnym sensie Wielkie Piękno stanowi więc satyrę na snobizm, modę. Sorrentino jest znakomitym obserwatorem ludzkich osobowości, charakterów i obnaża (choć bezboleśnie) pustkę kryjącą się za tą barwną fasadą miasta i jego mieszkańców. Być może siła tej produkcji tkwi właśnie w podejściu reżysera do tych postaci. Pomimo zawartej w nim krytyki, film emanuje przede wszystkim ciepłem i sympatią, sam reżyser bardziej wskazuje na pewne zachowania, niż je piętnuje. Wyziera z Wielkiego Piękna pewien rodzaj melancholii, smutku, ale nie są one dogłębne, Sorrentino nie jest totalnym pesymistą, wręcz przeciwnie, udowadnia, że naprawdę można w sobie to piękno odnaleźć, lecz – oczywiście – nie kryje się ono w ozdobach ciała i bogatym życiu, lecz w bogatym wnętrzu i ozdobnej duszy.
Wielkie Piękno to portret Rzymu i jego mieszkańców. To poruszający dramat, ciekawie przeplatany ciepłym, inteligentnym humorem, co w rezultacie czyni go opowieścią słodko-gorzką, pełną uroku i bardzo emocjonalną. To głębokie i nieoczywiste kino, skłaniające do refleksji i zastanowienia się także nad własnym życiem. Olśniewający wizualnie, a przede wszystkim kapitalnie zagrany. Nawet pomimo faktu, że to teatr jednego aktora i przede wszystkim Toni Servillo stanowi najjaśniejszy punkt produkcji, to także aktorzy na drugim planie tworzą kreacje na tyle wyraziste, że zapadają w pamięci widzów na dłużej. To piękne kino o poszukiwaniu istoty życia i duchowej głębi. Warto poświęcić mu trochę czasu, by odkryć jego prawdy.
-- Klara Groszek
Wielkie Piękno
Reżyseria: Paolo Sorrentino
Scenariusz: Umberto Contarello, Paolo Sorrentino
Obsada: Toni Servillo, Carlo Verdone, Sabrina Ferilli, Carlo Buccirosso i inni
Muzyka: Lele Marchitelli
Zdjęcia: Luca Bigazzi
Gatunek: Dramat
Kraj: Włochy
Rok produkcji: 2013
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI FILMÓW? POLUB TĘ STRONĘ
To kamień milowy na drodze Sorrentino, który po "Wielkim Pięknie" gra już w wyższej lidze. Naprawdę wspaniały film, do którego chce się wracać, z pewnością nie do jednokrotnego obejrzenia. A ja teraz czekam na serial Sorrentino o amerykańskim papieżu - zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzBardzo mi się podobał ten film i cudowne kadry Rzymu :)
OdpowiedzTo co gra tutaj Toni Servillo, to poezja. Nie wiem, czy jako bohater, lepszy jest tutaj Rzym, czy jego Jep. Hipnotyzująca postać, w której można się przeglądać :)
OdpowiedzMam obawy przed wspomnianymi elementami kiczu, ale czasami mam ochotę także na takie kino. Myślę, że tło filmu powinno mi się bardzo spodobać. Pozdrawiam! :)
OdpowiedzNie miałam okazji obejrzeć tego filmu i widzę że mam co żałować, Rzym musi być przepiękny, zapisuję tytuł.
Odpowiedz