Na tę chwilę miłośnicy twórczości Stephena Kinga czekali bardzo długo. Oto Mistrz zdecydował się napisać swoją nową powieść wspólnie ze swoim synem, Owenem (nie mylić z Joe Hillem, starszym synem pisarza). Młodszy z Kingów ma na swoim koncie dwa zbiory opowiadań; w dłuższej formie literackiej debiutuje wraz z ojcem.
Nie łatwo będzie czytelnikom już na pierwszy rzut oka odkryć, które fragmenty Śpiących Królewien zostały napisane przez którego Kinga. Ponoć autorzy pisali na zmianę różne rozdziały, ale dodatkowo jeszcze wypełniali sobie poszczególne fragmenty tekstu, by trudniej było określić warsztat konkretnego z nich w danym rozdziale. Będzie więc dla miłośników z pewnością nie lada gratką analiza poszczególnych partii tekstu.
I być może sprawi im to znacznie większą przyjemność, niż sama lektura powieści Kingów. Śpiące Królewny to bowiem książka dość przeciętna. Punkt wyjściowy jest bardzo prosty. Oto kobiety na całym świecie zapadają w śpiączkę za sprawą epidemii tajemniczego wirusa. Odtąd mężczyźni muszą radzić sobie sami, co okazuje się być niezwykle ciężkie. Autorzy pokazują nam więc na tych siedmiuset stronach, jak mógłby wyglądać świat bez kobiet.
Zawsze w książkach Kinga doceniałem przede wszystkim kreacje bohaterów, często nawet bardziej od fabuły. Świetne, pełnokrwiste i pogłębione psychologicznie postaci były atutem autora Lśnienia. W Śpiących Królewnach coś jednak poszło nie tak. Raz że bohaterów jest od groma, trudno ich wszystkich spamiętać i połapać się kto jest kim. Dwa że w większości (poza postaciami kluczowymi) są to bohaterowie płytcy, jednowymiarowi i zupełnie nijacy. W rezultacie gdzieś w połowie książki nie pamiętałem już, kto pojawiał się wcześniej i szczerze mówiąc coraz mniej interesowało mnie, co się z tymi postaciami wydarzy dalej.
Poza tym to dość opasłe tomiszcze, które niespodziewanie szybko zaczyna nudzić. Tak jakby Kingom zabrakło w pewnym momencie pomysłu, jak dalej poprowadzić tę fabułę. Przestrzegają przed pewną wizją świata, ukazują wyższość kobiet nad mężczyznami w pewnych kwestiach, wreszcie chcą dać czytelnikom do zrozumienia, że kobiety lepiej od mężczyzn sprawowałyby władzę - przesłania płynące z książki są jasne i miejscami naprawdę mądre, natomiast fabularnie zostały słabo przetrawione. Kiedy pewne poglądy trzeba na siłę wciskać bohaterom w dialogi, zamiast dać im wybrzmieć w historii, to zaczyna się problem.
Poza tym to dość opasłe tomiszcze, które niespodziewanie szybko zaczyna nudzić. Tak jakby Kingom zabrakło w pewnym momencie pomysłu, jak dalej poprowadzić tę fabułę. Przestrzegają przed pewną wizją świata, ukazują wyższość kobiet nad mężczyznami w pewnych kwestiach, wreszcie chcą dać czytelnikom do zrozumienia, że kobiety lepiej od mężczyzn sprawowałyby władzę - przesłania płynące z książki są jasne i miejscami naprawdę mądre, natomiast fabularnie zostały słabo przetrawione. Kiedy pewne poglądy trzeba na siłę wciskać bohaterom w dialogi, zamiast dać im wybrzmieć w historii, to zaczyna się problem.
Warto też zwrócić uwagę na fakt, że Śpiące Królewny są w gruncie rzeczy mocno upolitycznione i jest w niej bardzo dużo nawiązań do obecnej sytuacji w Ameryce, z prezydenturą Trumpa na czele. Każdy oczywiście odbierze to, jak zechce, ale ja chciałem przede wszystkim dostać dobrą fabułę zamiast politycznego komentarza.
Najnowsza powieść Stephena Kinga napisana wspólnie z synem Owenem to dość rozczarowująca pozycja. Owszem, Śpiące Królewny trzymają przyzwoity poziom, jakiego od kogoś pokroju twórcy Zielonej Mili należałoby wymagać, niemniej daleko im do najlepszych pozycji w dorobku Kinga. Książka stoi bardzo ciekawym pomysłem na fabułę, któremu jednak brak rozwinięcia, gdzieś w trakcie autorom brakuje pomysłu na puentę, a całość zaczyna nużyć. Miłośnicy Kinga powinni być zadowoleni. To 700 stron porządnej pisaniny. Jeśli jednak liczycie na więcej, możecie się rozczarować.
-- Krzysztof Strzelecki
Śpiące Królewny
Autor: Stephen King, Owen King
Tłumaczenie: Tomasz Wilusz
Gatunek: Horror
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data premiery: 24 października 2017
ZA EGZEMPLARZ DO RECENZJI DZIĘKUJEMY:
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
PODAJ DALEJ →