Autor: Stephen King
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Data wydania: 26 marca 2009
Gatunek: Horror
Lśnienie Stephena Kinga to jedna z najsłynniejszych pozycji w jego dorobku (sławy tytułowi przydała jeszcze ekranizacja Stanleya Kubricka), a przy okazji to rzecz określana mianem horroru wszech czasów. Historia hotelu, w którym przyczaiło się tajemnicze i nieokreślone zło, dzięki kolejnym wznowieniom może teraz straszyć następne pokolenie czytelników. A jest się czego bać, to gwarantuje już samo nazwisko autora, choć w tym przypadku tak jak to często bywa u Kinga, to co najstraszniejsze, nie koniecznie ukazane jest na pierwszym planie.
Jest to historia zmagającego się z problemem alkoholowym oraz własnym wybuchowym temperamentem niespełnionego pisarza - Jacka, który ma na utrzymaniu żonę i małego synka, a właśnie został wylany z pracy. Decyduje się na dość odważny krok: postanawia zatrudnić się jako dozorca w słynnym położonym w górach hotelu - Panoramie. Wraz z rodziną ma tam spędzić odcięty od świata całą zimę, zajmując się hotelem i dbając, żeby wszystko wyglądało tam tak, jak na koniec sezonu. Jack sądzi, że odnajdzie tam spokój i będzie mógł dokończyć swoją sztukę, ale Panorama ma wobec niego swoje własne plany.
Tytułowe "lśnienie" to niezwykły dar, jakim obdarzony jest mały Danny - synek Jacka. Coś w rodzaju jasnowidzenia, dzięki któremu chłopak nie tylko może zobaczyć rzeczy, które dopiero się wydarzą, ale też przenikać przez myśli innych. Jedna z jego początkowych wizji sugeruje już czytelnikowi, że w czasie zimy w Panoramie dojdzie do bardzo makabrycznych wydarzeń. Zresztą, King nieustannie tak naprowadza czytelnika na nieuchronny finał, w mistrzowski sposób dozując napięcie. W ten sposób, nawet kiedy widz spodziewa się zakończenia, i tak z uwagą oraz zainteresowaniem śledzi losy bohaterów. Nie sam szkielet fabuły jest tu bowiem najważniejszy, w końcu ile razy już to widzieliśmy: grupka ludzi zamknięta w odciętym od świata miejscu? Tutaj liczą się przede wszystkim relacje między bohaterami, ich portrety psychologiczne, wreszcie ich osobiste problemy, które często zdają się być zwyczajne, przyziemne, ale dopiero skumulowane w takim miejscu mogą doprowadzić do tragedii.
Na pierwszym planie mamy zaledwie trzy postaci (to mało, jak na Kinga), ale dzięki temu każda jest dopracowana w każdym calu. Jack od długiego czasu nie sięgnął do kieliszka, ale mroczna przeszłość (kiedy między innymi złamał synowi rękę) ciągnie się za nim bez końca. W Panoramie, gdzie próżno szukać alkoholu, wbrew pozorom nałóg da o sobie znać jeszcze mocniej, a pragnienie będzie o sobie przypominać. Stopniowo ale nieubłaganie, Jack będzie popadał w szaleństwo. Frustracja i niepewna przyszłość, które pchają go do coraz bardziej nieopatrznych czynów, są też w jakiś sposób wynikiem wychowania, o tym też przypomina King, wracają w retrospekcjach nawet do dzieciństwa Jacka, podkreślając wpływ ojca na jego osobowość. Podobnie w przypadku żony Jacka, Wendy, która nienawidząc swej matki, często zauważa jak wiele ją z nią łączy. Oboje toczą pewnego rodzaju bój o syna, który nie jest jeszcze w stanie tego zrozumieć, jest zagubiony a w głowie ma chaos, potęgowany jeszcze mrocznymi wizjami. Rywalizacja o dziecko nie jest tutaj głównym wątkiem, King zaledwie o niego zahacza, ale w kilku momentach przybiera na sile i myślę, że to jeden z najciekawiej przedstawionych aspektów powieści. Mimo że sympatia czytelnika (i Kinga również) mocniej kieruje się w kierunku Wendy, to jednak miejscami wyraźnie widać, że oboje mają problem, oboje nie byli dojrzali do małżeństwa i założenia rodziny.
Dużą rolę odgrywa w Lśnieniu nieufność. Raz rozbudzona w Wendy pijackimi wybrykami Jacka zasiała w niej ziarno niepewności, które nigdy nie przestaje kiełkować, nawet wtedy, kiedy Jack zdaje się już zapominać o nałogu i stanowić przykład idealnej głowy rodziny. Nieufność Wendy nigdy nie zanika i Jack to dostrzega, mimo że stara się jak może. W pewnym momencie zaczyna mieć o to żal do żony, napięcie w nim narasta, a brak alkoholu jeszcze to potęguje. Panorama, w której drzemie jakieś zło, zaczyna na niego oddziaływać, wzbudzając w nim nienawiść do bliskich i samego siebie, prowadząc go do powzięcia decyzji o morderstwie.
Pod tym kątem Lśnienie jest absolutnie genialne. Napięcie, które tworzy się między bohaterami daje się odczuć czytelnikowi, wywołując uczucia dziwnego niepokoju. Nie byłby to jednak horror w pełnym tego słowa znaczeniu, choć kto wie, czy w takiej wersji nie byłby straszniejszy. King mimo wszystko zahacza także o sferę nadprzyrodzoną, moim zdaniem już zupełnie niepotrzebnie. To, co przez długi czas opiera się tylko o domysły, pozwala działać wyobraźni i w sposób niezwykły sugeruje "opętanie przez hotel", w końcowej fazie wybrzmiewa już krzykiem trupów oraz duchami ludzi zmarłych w różnych okresach istnienia Panoramy. Zło (choć nigdy w pełni nie nazwane) zaczyna przybierać coraz bardziej materialne formy. Niestety jednak lew wycięty w żywopłocie atakujący jednego z bohaterów bardziej już śmieszy, aniżeli straszy.
Lśnienie najbardziej przeraża tam, gdzie działa wyobraźnia, a groza jest przyziemna, oparta na szaleństwie i nieufności. Gorzej zaś wypada w momentach, w których do głosu dochodzą elementy nadprzyrodzone. To tylko mocniej utwierdza mnie w przekonaniu, że jednak wolę Kinga w bardziej rzeczywistym wydaniu, a to co powinno wychodzić mu najlepiej (w końcu nazywany jest mistrzem horroru) mnie niezupełnie przekonuje. Oczywiście jednak pomimo zarzutów Lśnienie nadal pozostaje znakomitą powieścią, posiadającą także swoje wybitne elementy, jak chociażby wspomniana psychologia oraz problematyka postaci. Mimo że moim zdaniem nie najlepsza w dorobku Kinga, to wciąż pozycja obowiązkowa dla każdego fana horroru i nie tylko.
-- Simon
PODAJ DALEJ →