Co może być lepsze dla czytelnika, recenzenta, od faktu, że dany autor w swojej kolejnej powieści poprawia warsztat, eliminuje swoje dotychczasowe wady, a jednocześnie potwierdza to, w czym czuje się mocno? Jeżeli mimo pewnych zastrzeżeń zaufamy autorowi i w jego kolejnej próbie zauważamy znaczną poprawę, będzie to już dla nas wystarczająca nagroda. Właśnie takie uczucia towarzyszyły mi w trakcie lektury najnowszej powieści Łukasza Henela, pt. Demon.
Jego poprzednia książka, wydane w 2015 roku Podziemne miasto, stała przede wszystkim dobrym wyczuciem konwencji grozy i sensacji, przez co rozumiem umiejętne wykorzystywanie popularnych dla gatunków elementów i schematów, oraz szalenie intrygującą fabułą, w której autor połączył szereg teorii spiskowych dotyczących działalności nazistów na terenach polskich, z wątkami religijnymi w postaci chociażby indyjskich przepowiedni. Zdecydowanie zabrakło mi tam jednak warsztatu, nieraz misternie budowane napięcie potrafiły zniszczyć infantylne dialogi czy niezbyt wciągające opisy.
Tymczasem wspomniany Demon, który właśnie ukazał się nakładem wydawnictwa Zysk, to olbrzymi krok na przód w literackiej karierze Henela. Oto kompletna powieść grozy, w której zarówno treść jak i strona techniczna stoją na bardzo wysokim poziomie i gotów jestem zaryzykować stwierdzenie, że powieść ta za kilka miesięcy może być wymieniana wśród najlepszych polskich horrorów 2017 roku.
Fabularnie autor pozostaje wierny swoim zainteresowaniom oraz wątkom podjętym w Podziemnym mieście. Tu ponownie do głosu dochodzą nazistowskie tajemnice, poruszone zostają kwestie tego, co pozostało po Niemcach na terenach polskich i zostało skrzętnie ukryte, wspomniane zostają etycznie wątpliwe eksperymenty przeprowadzane przez hitlerowskich specjalistów (swoją drogą kilku polskich autorów poruszyło temat w podobnym czasie, zobacz: Powrót Almanzora Marcina Wolskiego i Braci Pita Bassa) Tym razem jednak z rejonów Międzyrzecza Henel przenosi akcję do Wałbrzycha i Gór Sowich. Gdzieś na terenie tych drugich znajduje się ponure i cieszące się złą sławą schronisko, którym ma się zająć schorowany chirurg z Poznania. To, co go tam spotka, przerośnie jego najśmielsze oczekiwania.
Jednym z bohaterów powieści jest policjant Dominik Lamberg, który już w emocjonującym i sprawnie skonstruowanym prologu, traci najbliższych podczas masakry dokonanej przez tajemniczego osobnika w kościele. Autor ciekawie kreśli tę postać, pokazując jego zmagania po utracie rodziny, mierzenie się z dramatem i pragnienie zemsty. Nie spocznie, dopóki nie znajdzie odpowiedzi na dręczące go pytania. Czuć w nim jednak pewną prostotę, tak jakby Henel zdawał się sugerować, że mimo olbrzymiej tragedii, która dotknęła bohatera, ten w pewnym sensie pozostał niezmieniony, ot chociażby szukając leku na swoje troski w Biblii. Prywatne śledztwo prowadzone wspólnie z pewny góralem zaprowadzi jednak Lamberga w rejony szaleństwa i niewypowiedzianej grozy.
Drugim bohaterem książki jest wspomniany chirurg Jan Piołun, któremu z powodu choroby pozostało już niewiele życia. Wyrzucony z pracy z powodu alkoholizmu, będąc w separacji z żoną, podejmuje się pracy w schronisku w Górach Sowich, gdzie czeka go łatwe zajęcie, samotność i być może ostatnie dni życia. W przeciwieństwie jednak do Lamberga, Piołun jest postacią dużo bardziej skomplikowaną, rozerwaną między wieloma pragnieniami. Z każdym dniem spędzonym w schronisku będą się w nim dokonywać nieodwracalne zmiany. Znajduje bowiem w tamtejszej piwnicy stare notatki pewnego SS-mana, który przed laty prowadził tu okrutne eksperymenty na ludziach. Najpierw Piołun czyta je z obrzydzeniem, ale zawodowe fascynacje szybko biorą w nim górę. Niespodziewanie na horyzoncie majaczy nadzieja na uzdrowienie ze śmiertelnej choroby. Cena, jaką będzie musiał jednak Piołun za nie zapłacić, jest olbrzymia.
Nie chcę zdradzać więcej fabularnych szczegółów, ponieważ sposób, w jaki autor poprowadził tę historię jest bardzo satysfakcjonujący (choć z zastrzeżeniami, o czym za chwilę) i warto odkrywać ją samemu. Dodam tylko, że po raz kolejny udało się Henelowi znakomicie połączyć różne konwencje, w tym wypadku horroru i kryminału, błyskotliwie manewrując pomiędzy popularnymi motywami. Tu do głosu dochodzą m.in. motywy wampiryczne i nazistowskie. To, co najważniejsze jednak, nie psują tej historii dialogi czy opisy. Przeciwnie, niezwykle umiejętnie udaje się tym razem budować klimat grozy, wzmagać napięcie poprzez dawkowanie informacji. A zaczyna się tu przecież niemal od trzęsienia ziemi, bo masakrą na niewinnych dzieciach.
Wspomniane zastrzeżenia mam jedynie w zasadzie do finału, w którym następuje już kumulacja wszystkich zjawisk. Rzeczy dzieją się bardzo szybko. W przeciwieństwie do powolnie budowanej tajemnicy oraz klimatu grozy na przestrzeni niemal całej powieści, w finale wszystko nabiera tempa, pojawiają się zmarli wychodzący z grobu, kolejne strzelaniny, ostatecznie też okazuje się, że w jedną tajemnice uwikłanych jest kilka nadprzyrodzonych sił. Wydaje mi się, że można było zachować tutaj jednak pewną subtelność, końcówka sprawia wrażenie mocno przeszarżowanej.
Nie jest to jednak zarzut, który odebrałby coś tej powieści, przeciwnie - Demon Henela to bardzo satysfakcjonująca historia. Horror z pomysłem, w którym nadprzyrodzona groza idzie w parze z czystym złem drzemiącym w człowieku, a w czytelniku pozostaje jedynie refleksja, że jak to często bywa, to właśnie człowiek jest największym potworem. To nie jest ambitny ani oryginalny horror, ale stanowi przykład wzorcowej rzemieślniczej roboty, którą Henel potwierdził, że będzie aspirował do jeszcze większych celów. Świetnie połączył przeróżne gatunkowe elementy, udowodnił też po raz kolejny, że umiejętnie potrafi przenieść swoje fascynacje na literacki grunt i zainteresować nimi samego czytelnika. Warto sięgnąć po tę pozycję.
Fabularnie autor pozostaje wierny swoim zainteresowaniom oraz wątkom podjętym w Podziemnym mieście. Tu ponownie do głosu dochodzą nazistowskie tajemnice, poruszone zostają kwestie tego, co pozostało po Niemcach na terenach polskich i zostało skrzętnie ukryte, wspomniane zostają etycznie wątpliwe eksperymenty przeprowadzane przez hitlerowskich specjalistów (swoją drogą kilku polskich autorów poruszyło temat w podobnym czasie, zobacz: Powrót Almanzora Marcina Wolskiego i Braci Pita Bassa) Tym razem jednak z rejonów Międzyrzecza Henel przenosi akcję do Wałbrzycha i Gór Sowich. Gdzieś na terenie tych drugich znajduje się ponure i cieszące się złą sławą schronisko, którym ma się zająć schorowany chirurg z Poznania. To, co go tam spotka, przerośnie jego najśmielsze oczekiwania.
Jednym z bohaterów powieści jest policjant Dominik Lamberg, który już w emocjonującym i sprawnie skonstruowanym prologu, traci najbliższych podczas masakry dokonanej przez tajemniczego osobnika w kościele. Autor ciekawie kreśli tę postać, pokazując jego zmagania po utracie rodziny, mierzenie się z dramatem i pragnienie zemsty. Nie spocznie, dopóki nie znajdzie odpowiedzi na dręczące go pytania. Czuć w nim jednak pewną prostotę, tak jakby Henel zdawał się sugerować, że mimo olbrzymiej tragedii, która dotknęła bohatera, ten w pewnym sensie pozostał niezmieniony, ot chociażby szukając leku na swoje troski w Biblii. Prywatne śledztwo prowadzone wspólnie z pewny góralem zaprowadzi jednak Lamberga w rejony szaleństwa i niewypowiedzianej grozy.
Drugim bohaterem książki jest wspomniany chirurg Jan Piołun, któremu z powodu choroby pozostało już niewiele życia. Wyrzucony z pracy z powodu alkoholizmu, będąc w separacji z żoną, podejmuje się pracy w schronisku w Górach Sowich, gdzie czeka go łatwe zajęcie, samotność i być może ostatnie dni życia. W przeciwieństwie jednak do Lamberga, Piołun jest postacią dużo bardziej skomplikowaną, rozerwaną między wieloma pragnieniami. Z każdym dniem spędzonym w schronisku będą się w nim dokonywać nieodwracalne zmiany. Znajduje bowiem w tamtejszej piwnicy stare notatki pewnego SS-mana, który przed laty prowadził tu okrutne eksperymenty na ludziach. Najpierw Piołun czyta je z obrzydzeniem, ale zawodowe fascynacje szybko biorą w nim górę. Niespodziewanie na horyzoncie majaczy nadzieja na uzdrowienie ze śmiertelnej choroby. Cena, jaką będzie musiał jednak Piołun za nie zapłacić, jest olbrzymia.
Nie chcę zdradzać więcej fabularnych szczegółów, ponieważ sposób, w jaki autor poprowadził tę historię jest bardzo satysfakcjonujący (choć z zastrzeżeniami, o czym za chwilę) i warto odkrywać ją samemu. Dodam tylko, że po raz kolejny udało się Henelowi znakomicie połączyć różne konwencje, w tym wypadku horroru i kryminału, błyskotliwie manewrując pomiędzy popularnymi motywami. Tu do głosu dochodzą m.in. motywy wampiryczne i nazistowskie. To, co najważniejsze jednak, nie psują tej historii dialogi czy opisy. Przeciwnie, niezwykle umiejętnie udaje się tym razem budować klimat grozy, wzmagać napięcie poprzez dawkowanie informacji. A zaczyna się tu przecież niemal od trzęsienia ziemi, bo masakrą na niewinnych dzieciach.
Wspomniane zastrzeżenia mam jedynie w zasadzie do finału, w którym następuje już kumulacja wszystkich zjawisk. Rzeczy dzieją się bardzo szybko. W przeciwieństwie do powolnie budowanej tajemnicy oraz klimatu grozy na przestrzeni niemal całej powieści, w finale wszystko nabiera tempa, pojawiają się zmarli wychodzący z grobu, kolejne strzelaniny, ostatecznie też okazuje się, że w jedną tajemnice uwikłanych jest kilka nadprzyrodzonych sił. Wydaje mi się, że można było zachować tutaj jednak pewną subtelność, końcówka sprawia wrażenie mocno przeszarżowanej.
Nie jest to jednak zarzut, który odebrałby coś tej powieści, przeciwnie - Demon Henela to bardzo satysfakcjonująca historia. Horror z pomysłem, w którym nadprzyrodzona groza idzie w parze z czystym złem drzemiącym w człowieku, a w czytelniku pozostaje jedynie refleksja, że jak to często bywa, to właśnie człowiek jest największym potworem. To nie jest ambitny ani oryginalny horror, ale stanowi przykład wzorcowej rzemieślniczej roboty, którą Henel potwierdził, że będzie aspirował do jeszcze większych celów. Świetnie połączył przeróżne gatunkowe elementy, udowodnił też po raz kolejny, że umiejętnie potrafi przenieść swoje fascynacje na literacki grunt i zainteresować nimi samego czytelnika. Warto sięgnąć po tę pozycję.
-- Damian Drabik
Demon
Autor: Łukasz Henel
Gatunek: Horror, Thriller, Kryminał
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Data premiery: 22 maja 2017
Za materiał do recenzji dziękujemy wydawnictwu:
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
PODAJ DALEJ →