Najnowsza książka Łukasza Radeckiego, jednego z wyróżniających się autorów na polskiej scenie horroru, określanego mianem Króla Polskiego Gore, w gruncie rzeczy nie jest materiałem premierowym. Zbiór Królestwo Gore zawiera bowiem opowiadania Radeckiego z okresu ostatnich dziesięciu lat jego twórczości. Jak sam tytuł głosi, są to utwory brutalne i krwawe, przerażające nie grozą tajemnicy, nadnaturalności, lecz złem jak najbardziej realnym, przyziemnym, wynikającym najczęściej z mrocznych zakamarków ludzkiej duszy. Nie jest to zatem z pewnością pozycja dla miłośników horroru nadprzyrodzonego. To rzecz dla amatorów tego konkretnego gatunku - tytułowego gore, opartego na przerysowaniu, skrajnej przemocy, sugestywnych opisach i klimacie wszech ogarniającego zła.
Jak sam autor przyznaje we wstępnie, nie wszystkie teksty w tym zbiorze mają jakiś głębszy sens, poza rzecz jasna ukazywaniem okropieństw, do jakich jest w stanie posunąć się tylko jedna bestia - człowiek. Wiele z nich powstało w krótkim czasie, pod wpływem chwilowego natchnienia, a ich głównym celem jest szeroko rozumiana rozrywka, makabryczna zabawa, która tak czytelnikom jak i pewno samemu Radeckiemu przynosi swojego rodzaju "oczyszczenie" wynikające z obcowania z czystym złem jedynie na kartach papieru. Są tu jednak również opowiadania niosące ze sobą dodatkowe treści, dotykające głębiej poruszane tematy, wnikliwie penetrujące zakamarki ludzkiej duszy, a czasem nawet całych grup społecznych.
Nie będę ukrywał, że nie jestem miłośnikiem gore. Wcale nie ze względu na dawkę przemocy zawartą w tym gatunku, lecz głównie przez fakt, że nie zawsze wynika z tego typu przedstawień "coś więcej", poza zabawą konwencją, przekraczaniem kolejnych granic dobrego smaku czy wymyślaniem coraz bardziej finezyjnych opisów zbrodni. Zarówno w przypadku kina jak i literatury są to w większości utwory, które wzbudzają co prawda jakieś emocje w odbiorcy, ale jeśli nie jest się szczególnie przewrażliwionym na tym punkcie, to dość szybko się o nich zapomina, niekiedy nawet tuż po seansie/lekturze. Zdarzają się jednak takie pozycje, jak wspomniana przez Radeckiego Mucha Cronenberga (choć nie jest to gore w rozumieniu dosłownym), które wykorzystują konwencję jedynie jako pretekst do snucia refleksji, które pozostaną z odbiorcą jeszcze długo.
Na szczęście tego typu pozycji w Królestwie Gore nie brakuje. Największe wrażenie zrobiło w nim na mnie ostatnie opowiadanie, jedyne nie wymyślone w pełni przez Radeckiego, bo oparte na autentycznych wydarzeniach. Fundacja Hackenholta to historia prawdziwej postaci - członka SS Kurta Gersteina, który wbrew własnej woli i sumieniu, uczestniczył w ludobójstwie dokonywanym przez Niemców. Radecki czyni go narratorem, z jednej strony ukazując jego zwichrowaną duszę, nieznośne cierpienie i wewnętrzne rozterki, które nim targają, z drugiej przedstawiając makabryczną machinę do zabijania nazistów. Opisy mordowania Żydów, kolejnych wprowadzanych sposobów na ich likwidację, czy nawet zupełnie zezwierzęcone zachowanie pomagających Niemcom Ukraińców zostają z czytelnikiem na długo.
Bardzo ciekawym utworem jest również Okruch, choć mam wrażenie, że jest to opowiadanie trochę niespełnione. Świetne wrażenie robi post-apokaliptyczny świat przedstawiony, w którym przestały rodzić się dzieci, a ci, którzy przetrwali dzielą się na grupy pod względem płci, poddając się jednocześnie morderczym instynktom. Autor znakomicie przeniósł współczesną kondycję człowieczeństwa, dążenia coraz liczniejszych grup społecznych, na wizję przyszłości, ukazując ich nieuniknione konsekwencje. Tematycznie blisko tej historii do Ludzkich dzieci Cuaróna, lecz wydaje mi się ten tekst troszkę zbyt krótki, powierzchowny, choć nie można mu odmówić wartości.
Całkiem zgrabną wariację na temat szatana/opętania/oczekiwania nadejścia diabła popełnił autor w Per aspera ad inferi. Jest to spowiedź człowieka, który pragnąc przybycia szatana, dokonał makabrycznych zbrodni. Inne pragnienie, bo pragnienie miłości na przekór wszystkiemu staje się z kolei punktem wyjścia Księżniczki, w której najmniej mamy do czynienia z gore, za to autor ma okazję popisać się swoim stylem, kreśląc nietypowo przedstawioną scenę erotyczną. Motyw erotyczny pojawia się również w bardzo dobrej Ogrodniczce, choć tutaj odgrywa kluczową rolę. W prostym tekście Radecki opowiada o skrytych pragnieniach i żądzach, które wiodą na skraj załamania.
Warto także zwrócić uwagę na takie teksty, jak A czerwiec był piękny tego roku i Kat. Ten pierwszy utwór nie zachwyca fabułą, ale stanowi ciekawy eksperyment formalny - fabułę Radecki przeplata wstawkami naukowymi. Z kolei Kat to próba opowiadania z elementami historycznymi, czym wyróżnia się na tle innych tekstów w zbiorze.
Znajduje się również w Królestwie Gore część tekstów, wobec których przeszedłem z zupełna obojętnością, które nie wywołały we mnie żadnych emocji, ani szczególnie nie zainteresowały fabułą, a same motywy gore wydawały mi się wymuszone, stanowiące w zasadzie cel sam w sobie. Są wśród nich m.in. jeden z ulubionych tekstów Radeckiego - Robaczywek, w którym brutalny finał po prostu dzieje się "bo tak" i ma szokować trochę na siłę, Wazon czy Wyrzygać duszę. Są tu jeszcze takie utwory, jak Trójca. Oto słowo moje, którego jedyną wartością jest dość nietypowy pomysł na ukazanie zombie, czy Ostatnia wyprawa rozgrywająca się w uniwersum Wolsunga.
Królestwo Gore Łukasza Radeckiego to zbiór naprawdę krwawych i brutalnych historii. Tego nie można mu odmówić. Myślę, że miłośnicy Radeckiego, którzy wiedzą czego się po nim spodziewać, znajdą tu dla siebie dużo dobrego (nawet jeśli nie są to premierowe utwory, to książka pozwala na posiadanie najciekawszych krótkich form autora w jednym zbiorze). Jeśli jednak nie szokują was specjalnie epatowanie przemocą oraz makabryczne opisy, to może się okazać, że niektóre z zawartych tu utworów pozostawią was obojętnymi, bo nie ma w nich nic, poza czystą zabawą "złem". Nawet wówczas znajdziecie tu jednak kilka poważniejszych, głębszych utworów, takich jak finalną Fundację Hackenholta. Czy to wystarczy, by sięgnąć po ten zbiór? Musicie odpowiedzieć sobie na pytanie, jak bardzo lubicie gore? Miłośnicy nie będą musieli się zastanawiać, bo Radecki na polskim rynku pozostawia konkurencję daleko w tyle.
Całkiem zgrabną wariację na temat szatana/opętania/oczekiwania nadejścia diabła popełnił autor w Per aspera ad inferi. Jest to spowiedź człowieka, który pragnąc przybycia szatana, dokonał makabrycznych zbrodni. Inne pragnienie, bo pragnienie miłości na przekór wszystkiemu staje się z kolei punktem wyjścia Księżniczki, w której najmniej mamy do czynienia z gore, za to autor ma okazję popisać się swoim stylem, kreśląc nietypowo przedstawioną scenę erotyczną. Motyw erotyczny pojawia się również w bardzo dobrej Ogrodniczce, choć tutaj odgrywa kluczową rolę. W prostym tekście Radecki opowiada o skrytych pragnieniach i żądzach, które wiodą na skraj załamania.
Warto także zwrócić uwagę na takie teksty, jak A czerwiec był piękny tego roku i Kat. Ten pierwszy utwór nie zachwyca fabułą, ale stanowi ciekawy eksperyment formalny - fabułę Radecki przeplata wstawkami naukowymi. Z kolei Kat to próba opowiadania z elementami historycznymi, czym wyróżnia się na tle innych tekstów w zbiorze.
Znajduje się również w Królestwie Gore część tekstów, wobec których przeszedłem z zupełna obojętnością, które nie wywołały we mnie żadnych emocji, ani szczególnie nie zainteresowały fabułą, a same motywy gore wydawały mi się wymuszone, stanowiące w zasadzie cel sam w sobie. Są wśród nich m.in. jeden z ulubionych tekstów Radeckiego - Robaczywek, w którym brutalny finał po prostu dzieje się "bo tak" i ma szokować trochę na siłę, Wazon czy Wyrzygać duszę. Są tu jeszcze takie utwory, jak Trójca. Oto słowo moje, którego jedyną wartością jest dość nietypowy pomysł na ukazanie zombie, czy Ostatnia wyprawa rozgrywająca się w uniwersum Wolsunga.
Królestwo Gore Łukasza Radeckiego to zbiór naprawdę krwawych i brutalnych historii. Tego nie można mu odmówić. Myślę, że miłośnicy Radeckiego, którzy wiedzą czego się po nim spodziewać, znajdą tu dla siebie dużo dobrego (nawet jeśli nie są to premierowe utwory, to książka pozwala na posiadanie najciekawszych krótkich form autora w jednym zbiorze). Jeśli jednak nie szokują was specjalnie epatowanie przemocą oraz makabryczne opisy, to może się okazać, że niektóre z zawartych tu utworów pozostawią was obojętnymi, bo nie ma w nich nic, poza czystą zabawą "złem". Nawet wówczas znajdziecie tu jednak kilka poważniejszych, głębszych utworów, takich jak finalną Fundację Hackenholta. Czy to wystarczy, by sięgnąć po ten zbiór? Musicie odpowiedzieć sobie na pytanie, jak bardzo lubicie gore? Miłośnicy nie będą musieli się zastanawiać, bo Radecki na polskim rynku pozostawia konkurencję daleko w tyle.
-- Damian Drabik
Królestwo Gore
Autor: Łukasz Radecki
Gatunek: Horror, Opowiadania
Wydawnictwo: Videograf
Data premiery: 2017
Za materiał do recenzji dziękujemy wydawnictwu:
CHCESZ WIĘCEJ RECENZJI NAJNOWSZYCH KSIĄŻEK? POLUB TĘ STRONĘ:
Uwielbiam opowiadania utrzymane w klimacie gore i z chęcią przeczytam kiedyś ten zbiór! :D
Odpowiedz