Blisko pół roku musieli czekać miłośnicy Clarka Kenta i jego alter ego, zanim wreszcie ta postać dostała swój własny zeszyt w ramach Wielkiej Kolekcji Komiksów DC. Co prawda Superman pojawiał się gościnnie w innych prezentowanych już w kolekcji tomach, m.in. w Hushu, jednak dopiero teraz dostał własny solowy tom. A w dodatku jest to świeżość na polskim rynku, więc można zacierać dłonie. Ostatni Syn Kryptona to fabuła Geoffa Johnsa z wkładem reżysera Richarda Donnera oraz Kurta Busieka. Materiały pochodzą z wydawanych pierwotnie m.in. w "Action Comics" zeszytów z lat 2006-2008.
Osobiście uwielbiam, gdy komiksy superbohaterskie ukazują również prozę życia tych bohaterów, kreślą ich psychologiczne sylwetki, ukazują trudne życiowe wybory, stawiają ich nawet przed dylematami, z jakimi z trudem są w stanie sobie poradzić. Wydaje mi się, że na tym gruncie DC zawsze wygrywało z Marvelem, w historiach którego świat częściej jest osadzony na prostych podziałach. W DC jest więcej szarości, niepewności. Taki też jest właśnie Ostatni Syn Kryptona, w którym niemal wręcz boska postać Supermana zostaje sprowadzona do postaci człowieka, ciągle zmagającego się ze swoją odmiennością, samotnością. Co więcej, wyraźnie zostaje tu podkreślony problem niemożności posiadania potomka przez niego i Louis Lane oraz jak oddziałuje on na ich związek.
Szansa na zmianę tego stanu rzeczy pojawia się zupełnie niespodziewanie, gdy na Ziemi ląduje kapsuła z 12-letnim kryptońskim chłopcem. Malec przejawia podobne talenty co Superman i posługuje się jego rodzimym językiem, niczego jednak nie pamięta. Początkowo chłopiec trafia w ręce Departamentu do spraw Metaludzi, jednak gdy zaczyna się nim interesować demoniczny Lex Luthor, Clark i Louis decydują się sami go wychować. Tymczasem na Ziemi zjawiają się również starzy wrogowie Kal-Ela z generałem Zodem na czele.
Myślę, że wielu czytelnikom spodoba się to, jak scenarzystom udało się połączyć z jednej strony wspomniane przeze mnie zwykłe, przyziemne problemy bohatera, z oczekiwaną jednak od tego typu historii akcją. A ta jest przednia. Inwazja kryptończyków robi olbrzymie wrażenie, również za sprawą strony wizualnej, za którą odpowiadał tutaj Adam Kubert.
Dodatkowym atutem tej historii są bardzo wyraziści bohaterowie. Sam Kal-El, co już wspomniałem, jest znacznie pogłębiony, jego system wartości zostaje poddany próbie, co daje ciekawy efekt. Ale świetnie prezentuje się tu również chociażby Lex Luthor, który - na tle całej historii - wydaje się niesamowicie wiarygodny. Nie zabraknie też kilku smaczków w postaci gościnnego pojawienia się innych herosów i łotrów. Scenarzyści jeszcze dodatkowo znakomicie grają na emocjach czytelnika. Gdy Superman zostaje zmuszony do tymczasowego sojuszu z Luthorem przeciw Zodowi, napięcie rośnie do tego stopnia, że niemal w paranoiczny sposób wyczekujemy zdrady ze strony Lexa. Brawurowo jest to rozpisane.
Jeżeli chodzi o bonus, to tym razem wydawca serwuje nam pierwszy zeszyt Supermana z 1939 roku. To nawet sporych rozmiarów historyjka ukazująca początki tytułowego herosa oraz genezę dziennikarskiej pracy Clarka Kenta.
Ostatni Syn Kryptona to niespodziewanie dość mroczna i nieco przygnębiająca opowieść o Supermanie, choć nieustannie tli się w niej światełko nadziei. Z jednej strony mnóstwo tu znakomitej akcji, z drugiej - umiejętnie wpleciony jest w to dramat ludzi pozbawionych szans na potomstwo. Całość opatrzona jest soczystymi dialogami oraz specyficzną kreską Adama Kuberta, brata popularniejszego Andy'ego. Osobiście bardzo mi się ta historia spodobała, dlatego gorąco ją polecam.
-- Damian Drabik
Ostatni Syn Kryptona
Autor: Geoff Johns, Richard Donner, Kurt Busiek
Rysunki: Adam Kubert, Carlos Pacheco
Wydawnictwo: Eaglemoss
Gatunek: Superbohaterski
Data premiery: 25.01.17
CHCESZ WIĘCEJ CIEKAWYCH RECENZJI? POLUB TĘ STRONĘ:
Nigdy nie byłem fanem komiksów, ale z niektórymi historiami chętnie bym się zapoznał. Ostatni widziałem reklamę polskiego komiksu o Drugiej Wojnie Światowej - Bradl. Chyba sobie kupię. Zapowiada się ciekawie.
OdpowiedzWszyscy zachwalają ten komiks, może warto byłoby się zapoznać, ale te 40 zł za tom mnie odstraszają regularnie :)
Odpowiedz