Człowiek ze stali (Man of Steel)
Reżyseria: Zack Snyder
Scenariusz: David S. Goyer
Obsada: Henry Cavill, Amy Adams, Michael Shannon, Russell Crowe, Kevin Costner i inni
Zdjęcia: Amir M. Mokri
Muzyka: Hans Zimmer
Kraj: USA, Kanada, Wielka Brytania
Gatunek: Akcja, Sci-Fi
Rok produkcji: 2013
Data polskiej premiery: 21 czerwca 2013
Zack Snyder znowu mnie zawiódł. Po nieudanym czas na nieudanego Supermana. Choć tym razem to być może nie do końca jego wina. Wielka wytwórnia, wielkie pieniądze, wielkie oczekiwania, a Snyder tak naprawdę zrobił wszystko, co mógł. Powstał film, który na pewno wielu widzom się spodoba, zarobi kupę kasy i zmusi producentów do poważnego zastanowienia się nad dalszymi losami komiksowych bohaterów ze stajni DC. Ale w mój gust Man of Steel nie trafił zupełnie.
Wielu w swoich recenzjach pisze, że wreszcie postać Supermana nie jest tak kiczowata jak przedtem, że wreszcie nie kazano mu chodzić w gaciach na wierzchu i że idąc za ciosem nolanowskiej trylogii, postanowiono maksymalnie urealnić jego losy. Problem jednak w tym, że przygody Batmana naprawdę dało się przedstawić bardzo poważnie, w ponurej stylistyce i ze światem przedstawionym zbliżonym do naszego. W przypadku Supermana to już nie lada orzech do zgryzienia. Niestety, mimo poważnych i patetycznych ciuszków, to nadal trąca niemiłosiernym kiczem. Tam, gdzie na przykład w marvelowskim uniwersum, producenci zdają sobie sprawę z pewnej infantylności, wychodzą temu naprzeciw i realizują filmy z przymrużeniem oka. Widz nie musi wierzyć w historię Thora, żeby się na niej dobrze bawić. A na siłę uwiarygodniona historia Supermana po prostu męczy. Może lepiej byłoby podejść do tego z dystansem, zrobić film pełen ironii i ciętego humoru?
Zaczyna się od mocnego uderzenia! Zniszczenie planety Krypton to prawdziwa uczta dla oczu, naładowana dynamizmem, akcją i masą znakomitych efektów specjalnych. Właśnie w stronie wizualnej filmu najlepiej objawia się pewna ręka Snydera, który wywiązuje się ze swoich obowiązków z pełnym perfekcjonizmem. Rywalizacja między Jor-Elem (Russel Crowe) a generałem Zodem (Michael Shannon) aż kipi od emocji i raz po raz przerywana jest kolejnymi efekciarskimi wstawkami. W dramatycznych okolicznościach Jor-El wysyła swojego syna na Ziemię, generał Zod zostaje zamknięty w kosmicznym więzieniu, a planeta Krypton ulega destrukcji. Tak mogłaby się kończyć niejedna świetna produkcja. W Man of Steel to dopiero początek.
Stylistyka obrazu zmienia się nieco na Ziemi. Nazwanego przez przybranych rodziców Clarkiem Kentem - Kala-Ela - poznajemy już jako dorosłego mężczyznę. Przez długi czas obserwujemy przede wszystkim zagubionego człowieka, ciągle zmagającego się z troskami i rozterkami. W licznych retrospekcyjnych wstawkach twórcy ukazują nam młodego chłopca, który dopiero poznaje swoją siłę, zaczyna zdawać sobie sprawę z własnej odmienności, która go przytłacza. Całość z każdą chwilą nabiera coraz bardziej chrześcijańskiego wyrazu, co bardzo dobrze sprawdza się na ekranie. Właściwa działalność Supermana rozpoczyna się w wieku 33 lat, wtedy to w pełni odkrywa swoją naturę i postanawia uratować ludzkość przed inwazją generała Zoda, który chce na Ziemi odtworzyć planetę Krypton.
Stylistyka obrazu zmienia się nieco na Ziemi. Nazwanego przez przybranych rodziców Clarkiem Kentem - Kala-Ela - poznajemy już jako dorosłego mężczyznę. Przez długi czas obserwujemy przede wszystkim zagubionego człowieka, ciągle zmagającego się z troskami i rozterkami. W licznych retrospekcyjnych wstawkach twórcy ukazują nam młodego chłopca, który dopiero poznaje swoją siłę, zaczyna zdawać sobie sprawę z własnej odmienności, która go przytłacza. Całość z każdą chwilą nabiera coraz bardziej chrześcijańskiego wyrazu, co bardzo dobrze sprawdza się na ekranie. Właściwa działalność Supermana rozpoczyna się w wieku 33 lat, wtedy to w pełni odkrywa swoją naturę i postanawia uratować ludzkość przed inwazją generała Zoda, który chce na Ziemi odtworzyć planetę Krypton.
Od tej pory rozpoczyna się widowiskowa bitwa o Ziemię, którą ogląda się świetnie, ale bez większych emocji. Jest bardzo podniośle oraz patetycznie, jednak wcale nie byłoby to wadą, gdyby raz na jakiś czas spróbowano spuścić nieco z tonu i rozładować napięcie kilkoma żartami. Niestety, drętwe dialogi nie spełniają tej roli, całość jest zbyt poważna i posępna. Zwyczajnie nie jestem w stanie uwierzyć w tę historię, przedstawioną w taki sposób. Owszem, jest to alternatywa dla tandetnych starych wersji, ale i takie podejście się nie sprawdza. Nie wiem, co trzeba by zrobić, żeby wreszcie postać Supermana mogła rozkwitnąć na ekranie. Na pewno nie zostawiać scenariusza w rękach Davida Goyera, który po prostu sobie nie poradził, poległ pod ciężarem własnych bzdurnych wyborów.
Jeszcze słówko o muzyce. Hans Zimmer od kilku lat nie jest w stanie stworzyć oryginalnego i świeżego muzycznego motywu. Ścieżka dźwiękowa do Incepcji, trylogii o Batmanie i do Człowieka ze stali różni się tylko w szczegółach, za to oparta jest na tych samych schematach. Nie wiem, czy gdyby podmienić ze sobą soundtracki z tych trzech filmów, w ferworze akcji ktokolwiek zauważyłby różnicę. Szkoda, bo chociaż takie muzyczne tematy znakomicie pasują do tych widowiskowych produkcji, to jednak wprowadzają już pewne znużenie.
Może to moja wina, ale zwyczajnie nie mogę podejść do tego bohatera, do tak przedstawionej historii bez uśmiechu na twarzy. A twórcy nie pozwalają mi się uśmiechnąć. Na siłę starają się urealnić tę opowieść, wmówić widzom, że wszystko dzieje się na poważnie. W tej chwili nie mam pojęcia, w jaki sposób producenci chcieliby ewentualnie połączyć ze sobą losy Batmana i Supermana w jedną całość. W takich formach, w jakich obecnie przedstawiono obu bohaterów, byłoby to niemożliwe.
Człowiek ze stali nie jest złym filmem. Stanowi gwarancję ponad dwóch godzin znakomitej i efekciarskiej rozrywki, która jako klasyczny odmóżdżacz sprawdzi się doskonale. Cieszy oko widowiskowymi pojedynkami i dobrym aktorstwem. Od strony technicznej absolutnie trudno cokolwiek tej produkcji zarzucić. Całość niestety rozbija się o nietrafiony scenariusz, w którym powaga gryzie się z tandetą, a Goyer nijak nie potrafił z tego wybrnąć.
--
W końcu jakaś trzeźwa ocena bez przesadnych zachwytów ;)
OdpowiedzCiekawe podejście do filmu. Nie przepadam za postacią Supermana, może z uwagi na niezbyt trafne przedstawienie jego losów w poprzednich częściach. Z tego co piszesz, niewiele się zmieniło w "Człowieku ze stali", dlatego raczej odpuszczę sobie ten film na jakiś czas. :)
Odpowiedz"Człowiek ze stali nie jest złym filmem. Stanowi gwarancję ponad dwóch godzin znakomitej i efekciarskiej rozrywki, która jako klasyczny odmóżdżacz sprawdzi się doskonale. Cieszy oko widowiskowymi pojedynkami i dobrym aktorstwem. Od strony technicznej absolutnie trudno cokolwiek tej produkcji zarzucić." No piękna, negatywna recenzja. Przecież tym właśnie powinien być film superbohaterski. Dobrą rozrywką. Może być trochę patetyczna, czasem niespójna. Ważne, że bawi, powala wizualnie i odrywa od rzeczywistości. Czy to, że Nolan zrobił swojego Batmana inaczej, na serio, to znaczy, że każdy tak ma teraz kręcić superbohaterów? Uwspółcześniony Superman jest dobry. Tak samo jak nowy Spider-man bije na głowę popłuczyny z Maguirem.
OdpowiedzWażne, że bawi, ale mnie właśnie ten Superman nie bawił, nie oderwał od rzeczywistości, zachwycił tylko stroną wizualną. Nie mówię, że po Nolanie każdy ma robić filmy na serio, bo tacy Avengersi nie byli na serio, a tam bawiłem się świetnie. Chodzi mi tylko o to, że nie potrafię potraktować tej postaci poważnie, tego jak przychodzi zarośnięty, zakłada pelerynę i nagle jest wyglancowany - i wszystko z pełną powagą. Brakuje mi tu dystansu do tego bohatera, sytuacji w których można by się było trochę pośmiać, spuścić z tonu, tu w ogóle tego nie ma. Mam żal tylko i wyłącznie do scenariusza, ale niestety odgrywa on tu bardzo ważną rolę i wpływa na odbiór przeze mnie całości.
Mi się Ci nowocześni bohaterowie nie podobają - ani Nolanowski Batman, ani nowy Supermen, ani nowy Spiderman. Dla mnie oglądanie takich filmów to niezła męczarnia, a nie rozrywka i odprężenie. Za to lubię Maguira jako Spidermana, czy Batmana Burtonowskiego.
Ale Konrad, kurcze, to nie jest tak, że kino superbohaterskie to albo Batman Nolana i ten cały pseudomrok, albo ładna wizualnie sieczka z durnowatą fabuła i beznadziejnym aktorstwem (bo tym jest dla mnie "Człowiek ze Stali"). Jest naprawdę mnóstwo innych sposobów na nakręcenie dobrego filmu superbohaterskiego. Zresztą Simon bardzo dobrze to ujął.
Chłopak mnie wyciągnał na ten film i mało, co nie zasnęłam... Jedynym plusem był wygląd odtwórcy głównej roli;) Poza tym dla mnie średnio, ale pewnie niektórym się spodoba.
OdpowiedzBardziej w klimatach mojego brata, ja takich filmów szczerze nie lubie.
OdpowiedzNie lubię Supermana więc nie obejrzę tego filmu. Mimo że i Batman i Superman wywodzą się z DC, to i tak wolę Batmana.
OdpowiedzMnie też się nie podobało. Ale mam zupełnie inne zarzuty niż Ty :) W sumie mnie ten patetyczny styl nie przeszkadzał i cieszę się, że nie było żadnych idiotycznych żartów, bo Superman jakoś mi się z żartami nie kojarzy :| Bardziej Iron Man, czy choćby Batman.
OdpowiedzMnie się nie podobały sceny walki...no kurde, ponad 45 minut ciągłej, bezsensownej rąbaniny :[ Myślałem, że z nudów umrę. (I do tego ukazanie debilizmu US Army, czy ci kretyni nigdy się nie zmienią?:D. Dokładnie ten sam błąd co w nużących "Avengersach". Nie podobała mi się też to małe beztalencie co grało rolę Lois Lane. PORAŻKA!
Dobry był tak naprawdę tylko Crowe. Ale to trochę za mało jak na 143 minuty filmu.
Zabrałem dziewczynę na ten film w środku dnia, a mało mi nie zasnęła :/ Jej natomiast podobała się tylko muzyka. Mimo wszystko ;)
Wybieram się do kina z chłopakiem, bo bardzo lubi te komiksowe motywy. Batmana też lubię, ale za Supermenem nigdy nie przepadałam i wątpię, że film spełni moje oczekiwania :)
OdpowiedzA mi się Man of Steel podobał,po mimo strasznego patosu (którego nie mogło zabraknąć) i dziwnych scen walki(poza tą pierwszą na Kryptonie).
OdpowiedzŚrodek filmu (o ile tak się to pisze) był bardzo nudny i sentymentalny, miałem problemy z utrzymaniem koncentracji i skupieniem się na ekranie bo ciągle przeglądałem telefon w poszukiwaniu czegoś interesującego.
Zapraszam na mojego bloga, dopiero raczkującego, ale najważniejsze że działa.
http://movies-mov.blogspot.com/
Interesująca recenzja. Ogólnie jesteśmy podobnego zdania, jak zresztą pewnie wielu ludzi co do niespójności, jeśli chodzi o scenariusz. Ale widowisko, jeśli chodzi o film akcji jest przednie.
Odpowiedzmoja recenzja
Uh. Jak to dobrze! Mi się też niezbyt podobało. Zbyt nieprawdopodobne, nawet jak na historię o super-hero. Pięknie to wszystko wygląda, ale kilka elementów - jak choćby zabranie Louis do samolotu - e-e, dość naciągane. Film nie jest zły, ale... spodziewałam się czegoś znacznie lepszego.
Odpowiedz